niedziela, 6 kwietnia 2014

Co pomaga mi w praktyce mindfulness?

,,Po prostu: odrzuć przeszłość - już jej nie ma. Odrzuć przyszłość - jeszcze nie nadeszła. Odrzuć te wszystkie śmiecie. Skoncentruj całą energię ,,tu i teraz''. Przeżyj ten moment tak intensywnie jak potrafisz, a poczujesz życie.'' Osho

Gdzieś przeczytałam, że praktykowanie UWAŻNOŚCI jest jedną z najtrudniejszych czynności, ale zarazem jedną z najbardziej opłacalnych w życiu. To, że bycie uważną jest cholernie trudne, doświadczam nieustannie na własnej skórze. Jednak bywają chwile, podczas których jestem tu i nigdzie indziej. Cieszę się tym, co aktualnie przeżywam, z uważnością obserwuję to, co mnie otacza, słucham i czuję. Ale bywają też dni, podczas których myśli biorą nade mną górę, a dzień mija w totalnym chaosie.  
Z pomocą przychodzą mi książki, które skutecznie motywują mnie do uważności. Jedną z nich jest ,,Uważność. Trening pokonywania codziennych trudności'' R. Siegiel, w której autor wielokrotnie podkreśla, że myśli są tylko myślami i nie warto brać ich na poważnie. Thich Nhat Hanh w ,,Cudzie uważności'' pisze zaś, że raz w tygodniu warto zarezerwować sobie dzień uwagi i poświęcić go praktyce uważności, dzięki czemu po jakimś czasie, świadomość bycia uważnym zacznie przenikać do innych dni (ja mimo wszystko staram się robić to codziennie). Czcigodny Henelopa Gunaratana w  ,,Medytacja Vipassana w prostych słowach'' cały czas przypomina o  oddechu, o koncentracji na każdej czynności i o świadomym wykorzystywaniu martwych chwil (np. podczas czekania w kolejce). I moja ulubiona ostatnio pozycja ,,Gdziekolwiek jesteś. Bądź'', w której Jon Kabat-Zinn w sposób wyjaśniający i przekonywujący nieustannie podkreśla, żeby się po prostu ,,zatrzymać''.
      Oprócz książek jest jeszcze coś, co czasem mniej lub bardziej skutecznie przypomina mi o byciu mindful. Jest to aplikacja w moim telefonie stworzona przez wspomnianego już wcześniej Thich Nhat Hanh ,,Mindfulness bell'', która polega na regularnym wybijaniu dźwięku (w tym przypadku jest to gong) co jakiś czas (określony przez nas). Mój gong wybija przeważnie co 5-15 minut, a ja w tym momencie zatrzymuje się i biorę głęboki oddech. Niestety jestem początkującym praktykiem i często po prostu go nie słyszę, albo ignoruję. Ale wierzę, że praktyka czyni mistrza,przypominając sobie o pewnym badaniu (,,Eksperyment intencjonalny'' L. McTaggart), podczas którego sprawdzano czy uczestnicy potrafią wykryć błysk światła oraz przerwy pomiędzy światłem trwale zapalonym. Osoby niemedytujące opisywały błyski jako jedno, nieustannie palące się światło, natomiast praktykujący medytację wykrywali błyski i odróżniali je od palącego się światła. Badanie potwierdza więc, że medytacja zwiększa odbiór w mózgu, zwiększając wrażliwość na bodźce, a ten fakt pociesza mnie, że być może za jakiś czas żaden dźwięk gongu z mojego telefonu nie umknie mojej uwadze :-)