,,Myślący umysł jest bardzo użytecznym i
potężnym narzędziem, ale jakże cię ogranicza, kiedy przejmuje władzę nad twoim życiem,
kiedy nie zdajesz sobie sprawy, że jest tylko drobnym aspektem świadomości,
którą jesteś’’ (Eckhart Tolle ,,Cisza przemawia’’)
Podczas
mojego ,,dnia uważności’’ nie byłam otoczona ciszą, ani pogrążona w medytacji. Wręcz przeciwnie. Było głośno, nie byłam sama,
a z głośników rozbrzmiewała muzyka.
Ku mojemu
zaskoczeniu, o uważności przypomniałam sobie od razu po przebudzeniu. Uśmiechnęłam
się do siebie, odczuwając jednocześnie lekkie przerażenie. Czyżby to był lęk?
Szybko wykonałam
w głowie plan na dzień związany z moją uważnością. Miałam pamiętać o tym, by:
- ignorować myśli
jakie się pojawią i nie utożsamiać się z nimi
- ignorować impulsy, które zmuszają mnie do wykonywania
czegoś w danym momencie
- nie oceniać niczego ani nikogo
- celebrować
posiłki, czyli tzw. mindful eating
Ktoś pewnie oburzyłby się, że zabrakło w moim
planie skupiania na oddechu czy właśnie medytacji. Nie miałam na to ani głowy, ani ochoty, a do tego warunków. Moim celem była obserwacja moich myśli. Nawet wyłączyłam MINDFULNESS
BELL , czyli dźwięk w telefonie, który próbował przypominać mi o uważności co
kilka minut (Czasem mu się to udawało, ale jak wiadomo, nasz mózg szybko się
przyzwyczaja, czyli dochodzi do tzw. habituacji).
Ale powróćmy
do mojego uważnego dnia. Poranek nie był trudny. Śniadanie zjadłam z pełną uwagą,
uświadamiając sobie tym samym, że wcale
nie przepadam za tym, co w tym momencie jem, a robię to tylko dlatego że
powinnam (oczywiście w moim mniemaniu). Następnie
zabrałam się za naukę angielskiego. W trakcie robienia powtórek na etutorze pojawił
się pierwszy impuls, nakazujący mi sprawdzić jakieś informacje w Internecie. Uległam
mu niemal automatycznie, jednak szybko rozpoznałam przyczynę i wróciłam do
nauki. W przypadku moich myśli było podobnie. Gdy tylko uświadamiałam sobie, że
znów owładnęły mój umysł, natychmiast kierowałam swoją uwagę na coś innego, na
to, co w danym momencie widziałam, czułam lub słyszałam. I nawet nie musiałam
tych myśli przelewać na kartkę… Najtrudniej było z tymi pozytywnymi, które jak
mi się wydawało, mogłyby na chwilę poprawić mój nastrój. Zdawałam sobie jednak
sprawę, że nie mogę lgnąć ani do przyjemnych, ani do nieprzyjemnych, ani nawet do
neutralnych stanów umysłu. Dziś musiałam sobie po prostu odpuścić. Co chwilę pojawiały się też myśli związane
z planowaniem kolejnego dnia.
Starałam się
być uważna niemal podczas każdej wykonywanej przeze mnie czynności. Każdy
posiłek był celebrowany, dzięki czemu zauważyłam, że wcale nie potrzebuję tylu
jedzenia (mimo, że nie muszę się odchudzać). Starałam się też nie osądzać
innych, a miałam ku temu tego dnia sporo okazji. I w tym momencie pomagał mi głęboki,
spokojny wdech.
Wytrwałam do końca. Czy jestem z siebie
dumna? Czy czuję zadowolenie i radość? Czy jestem spokojniejsza? Niestety, wcale
tak nie jest. Choć nie czuję się oczywiście gorzej niż wcześniej. Jednak mam wrażenie, że w tym momencie to
nawet nie ma znaczenia. Mimo, że starałam się nie dopuszczać do siebie
przygnębiających myśli, to jednak pozostając uważa, musiałam obserwować to, co się we mnie aktualnie pojawiało. Widziałam
smutek, żal, złość. Wszystko do czego codziennie lgnęłam lub od czego próbowałam
uciec. Nieustannie pojawiały się w moim
umyśle różne problemy do rozwiązania, jednak wiedziałam że nawyk ich
roztrząsania nie jest konieczny. Nie tego dnia. Teraz wystarczyło nie myśleć, a
obserwować. I faktycznie pojawiające się
we mnie uczucia w końcu ulegały osłabieniu.
W książce ,,Cud uważności ‘’ Thich Nhat Hanh radzi, żeby
raz w tygodniu zarezerwować sobie taki uważny dzień, oczywiście połączony ze spokojem, ciszą i
medytacją.
Moim głównym
celem była na razie obserwacja kłopotliwych myśli. Myślę, że po części mi się
udało i jak najbardziej jestem za zarezerwowaniem sobie takiego jednego dnia w
tygodniu. Z drugiej strony, skoro w jakimś stopniu udało mi się zapanować nad
myślami teraz, to może warto skupić całą swoją uwagę na kolejne dni? Czy jest
to jednak możliwe?
,,W stanie uważności widzisz siebie
dokładnie takim, jakim jesteś. Widzisz swoje własne egoistyczne zachowanie.
Widzisz swoje własne cierpienie. I widzisz też jak sam je tworzysz. Widzisz,
jak ranisz innych. Przebijasz się przez warstwę kłamstw, które zwykle sobie
powtarzasz i widzisz to, co naprawdę jest. Uważność prowadzi do mądrości’’ (Henelopa Gunaratana ,,Medytacja Vipassana w prostych słowach'')